“Powiedział mi w któreś urodziny, że nie będzie mi życzył spełnienia marzeń, bo sam będzie je spełniał. Kiedy ryczę na kanapie, bo znowu coś mi nie wyszło, patrzy mi w oczy i mówi, że jestem silna i nic takiego się nie stało. Kiedy wkurzam się i bluzgam, bo ktoś mnie znowu obgadał, mówi, że tak po prostu się dzieje i szkoda moich nerwów. Kiedy zarysowałam mu już drugi raz samochód powiedział, że chociaż konsekwentnie, bo z tej samej strony. I milion razy słysząc w środku nocy: “Misiu, pogadasz ze mną?” odpowiadał patrząc jednym okiem: “No jasne.” Spełnił już moje największe marzenie. Uczynił mnie swoją królową.”
“Miał miękkie wargi i twardy charakter. Potrafił zamknąć mi usta w najczulszy sposób i jednocześnie otworzyć serce. Dawał mi pewność, mimo, że jego spojrzenie mnie zawstydzało i kiedy na mnie patrzył - niepewnie spuszczałam wzrok. Był dla mnie czystą inspiracją, chociaż miałam przy nim stale brudne myśli.”
“Pragnęła może zwierzyć się komuś z tego wszystkiego, ale jak wypowiedzieć ten nieokreślony smutek, zmienny jak rozpływające się obłoki, nieuchwytny jak wiatr. Brakowało jej słów, okazji i śmiałości.”